sobota, 13 sierpnia 2016

[3] Recenzja filmowa - "Legion Samobójców"

Hejka naklejka!

W końcu przyszedł czas na recenzję na moim blogu. Ku zaskoczeniu wszystkich? niektórych? nikogo? nie będzie to recenzja książki, tylko filmu. Filmu, który w ostatnim czasie budzi wielkie kontrowersje.  Mowa tutaj oczywiście o Legionie Samobójców.
Poszłam go zobaczyć już w dniu premiery. Nie wiedziałam czego się spodziewać. Postanowiłam jednak nie czytać opinii żadnego z krytyków i samemu ocenić tę produkcję. Przyznam tutaj szczerze, że mimo iż dostrzegłam wiele aspektów, które z pewnością można by w tym filmie poprawić, to oglądanie go sprawiło mi naprawdę wielką przyjemność.

W moim odczuciu Legion Samobójców zasługuje na 6,5/10 gwiazdek.

Zacznijmy może od rzeczy, które mi się nie podobały:

1. Montaż
Nie jestem fanką montażu w Legionie Samobójców. Później znalazłam w Internecie informację, że wynika to z tego, iż nakręcone zostały dwie wersje tej historii i reżyser postanowił je połączyć. Niestety, można to zauważyć w czasie oglądania.

2. Przedstawienie postaci
Od razu zaznaczę, że nie jestem specjalistką ani największą fanką DC. Oglądałam filmy i seriale, ale przeczytanie komiksów jest jeszcze przede mną (czytałam tylko fragmenty). Mimo to wiem, jaka jest historia Deadshota i Katany, wiem, że związek Jokera i Harley Quinn jest bardzo, bardzo niezdrowy i toksyczny. Z moją wiedzą na temat uniwersum DC zrozumiałam film całkowicie, jednak wiele razy moja koleżanka, z którą go oglądałam, zadawała mi pytania na temat scen, których nie zrozumiała. Producenci powinni zdecydowanie zastanowić się nad przedstawieniem postaci w następnych filmach. W końcu nie każdy, kto idzie obejrzeć film, specjalnie czytał przed tym komiksy, książki (akurat w tym aspekcie Marvel radzi sobie o wiele lepiej).

3. Za mało Jokera
 

Jared Leto świetnie zagrał swoją rolę, można go nie lubić, ale to trzeba mu przyznać. Widać też, że wiele scen z nim zostało wycięte - pojawił się na ekranie tylko kilka razy, a i te fragmenty, w których występował nie były długie.
Wiem jednak, że są ludzie, którzy mówią, że nie obejrzą tego filmu właśnie przez Leto. Do tych osób mogę powiedzieć tylko, żeby poszli i zobaczyli film, ponieważ ich wymówka jest bardzo, bardzo słaba, a Jared nie będzie ich nękał przez długi czas.

4. Zwiastun
Wydaje mi się, że wszystkie najśmieszniejsze momenty filmu zostały pokazane w zwiastunach. Wiele scen (szczególnie tych z Jokerem, jak już wcześniej wspomniałam) z zwiastunów zostało wycięte. Wiem, że to czepianie się, ale to jest właśnie powód, dlaczego rzadko oglądam trailery filmów, które chcę zobaczyć - mi psują zabawę...



Teraz chciałabym wymienić te zdecydowanie dobre rzeczy:

1. Kolorystyka


To pierwsza rzecz, która rzuciła mi się w oczy podczas oglądania Legionu. Poprzedni film od DC Batman vs. Superman utrzymamy był w szarych, ponurych kolorach. Najnowsza produkcja jest zupełnym tego przeciwieństwem. Kolory są żywe, często neonowe, co nie sprawia, że czujemy się senni czy znudzeni.

2. Gra aktorska
Każdy z aktorów zagrał naprawdę świetnie - myślę, że nie trzeba się sprzeczać co do tej kwestii.

3. Soundtrack


Muzyka jest nienagannie dobrana do filmu. Nawet osoby, którym film się nie podobał, wymieniają soundtrack jako dobrą część filmu

4. Efekty specjalne

Efekty specjalne są bardzo ważną częścią każdego filmu. Mogą go zepsuć, mogą być też jego dumą. W Legionie bardzo podobały mi się takie małe smaczki, które większość osób pewnie zapomina - jak na przykład moment, w którym Jude zmienia się w Enchantres - sami zobaczcie!



5. Harley Quinn  


Postać Harley była ciekawa, dobrze zagrana, silna i nieirytująca. Do tego bardzo podobały mi się sceny "flashbacki" z jej udziałem - mogło ich być więcej, ale cieszmy się z tego, co jest! Mam naprawdę głęboką nadzieję, że plotki o osobnym filmie o Harley okażą się być prawdziwe, bo z wielką chęcią bym go obejrzała. 

6. Relacja Jokera i Harley 

Nie chcę nikomu, kto jeszcze nie widział filmu zdradzać fabuły, więc napiszę to w miarę ogólnikowo, aby nie spojlerować (nie udało mi się to, spojlery są oznaczone). Producenci Legionu przedstawili ich relację w inny sposób, niż jest to pokazane w komiksach (jak już powiedziałam wcześniej, nie czytałam ich, ale widziałam fragmenty). Jest to i wada i zaleta za razem. Ja to traktuję bardziej jako zaletę, ale zmiana ta może prowadzić do wielu nieporozumień. W komiksach relacja ta jest o wiele bardziej agresywna. Harley jest chora psychicznie, bardzo chora, można nawet powiedzieć, że bardziej niż Joker. Jej uczucia co do niego są maniakalne. Uwielbia go, mimo wszystkich okropnych rzeczy, które on jej zrobił. W filmie Joker nie jest aż tak agresywny w stosunku do niej. 

SPOJLER - przepraszam, ale muszę to napisać - wszystkie spojlery (2) będą zapisane mniejszą czcionką, żeby osoby, które nie chcą ich czytać mogły szybko przejść do części bez nich. 

· Kiedy Enchantress pokazywała bohaterom, jaką przyszłość im może dać, Harley zobaczyła Jokera i ich dzieci. Nie widziała jednak zielonowłosego, srebrnozębnego, wytatuowanego Jokera szaleńca, tylko swojego "Pączusia" w normalnej fryzurze, ubraniach, usmiechajacego się naturalnymi zębami do ich słodkiego syna. To jest właśnie Joker, którego ona widzi na codzień, Joker, którego szaleńczo kocha.

 Skoro mamy już za sobą sprawę uczyć Harley do Jokera, przyszła teraz pora, aby powiedzieć coś o odwrotnej sytuacji. W moim odczuciu, on traktuje ją, jak dziecko swoją ulubioną zabawkę. Świetnie spędza z nią czas, kocha ją tak, jak można kochać przedmiot. Kiedy się zdenerwuje, wyżywa się właśnie na tej zabawce, a kiedy ją zgubi płacze i ma humory, dopóki jej nie znajdzie. 

SPOJLER 

·Kiedy podczas pościgu z Batmanem samochód Jokera spadł z mostu Harley krzyknęła "Nie umiem pływać!". Mimo to, on zostawił ją pod wodą, na wpół przewieszoną przez przednią szybę auta. Nie jest to raczej dobra postawa z jego strony... 

Dlatego całkowicie szczerze proszę, żeby nie pisać ani nie mówić rzeczy typu "Chciałabym mieć chłopaka jak Joker", "Ich związek jest idealny" (widziałam już całą masę takich postów), ponieważ uwierz mi nie chciałabyś mieć takiego chłopaka, nigdy. 

7. Ben Affleck  



To już bardziej osobisty podpunkt, ale muszę o tym napisać. Kocham Bena Afflecka, dlatego każde jego pojawienie się na ekranie (nawet na sekundę) sprawia, że uśmiecham się jak idiotka sama do siebie. A w Legionie Samobójców pojawił się więcej niż raz! 

Ostatnia rzeczą, o której chciałabym wspomnieć jest zakończenie. Kiedy zaczęło grać Heathens Twenty One Pilots, a na ekranie pojawiły się napisy, wiele osób wstało że swoich miejsc i wyszło z kina, mimo że światła w sali jeszcze się nie zapaliły. Poczekajcie chwilę, delektujcie się tą piękną piosenka i nie wstawajcie z miejsc. Po tych napisach jest jeszcze jedna scena, która naprawdę warto zobaczyć (szczególnie, że występuje w niej Ben Affleck jako Bruce Wayne, czyli bez stroju Batmana!) 

Reasumując ten post, który starałam się podzielić w logiczny sposób, ale pewnie mi nie wyszło i jest chaotycznie (jak zwykle). Film ma wady i zalety - jak wszystko. Według mnie trzeba ruszyć się z domu i samemu go obejrzeć, nie będąc nastawionym do niego w żaden sposób - ani zły, ani dobry. Jednocześnie chcę zaznaczyć, że wszystko, co tutaj napisałam jest moją opinią i całkowicie zrozumiem, jeśli ktoś się z nią nie zgadza ;) 
Ja z wielką chęcią obejrzałabym Legion Samobójców ponownie!

Do usłyszenia w następnym poście! 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz